Najlepsza Amiga to uae

Do starych gier pod chipset. W nowe nie warto grać. Są bardzo niskiej jakości. Gry na Amigę pod chipset skończyły się wraz z Amigą 500. Gdzieś tak około 1992.

Do takich gier najlepszy jest emulator. Tanio. Żadnych problemów z podłączeniem monitora, tv, pada. Po ponad ćwierć wieku uae emuluje Amigę 500 idealnie.

Najważniejsze że można wpisać powiększenie w konfiguracji jakie się chce. Dzięki temu obraz może być idealnie co do milimetra tej samej wielkości na współczesnym monitorze jak na 1084 od Commodore.

Top Secret 92/2 – Raport z oblężonego miasta

Tekst który ukazał się w Top Secret 92/2:

Raport z oblężonego miasta – nr 9
Żeby wszystko było jasne, to:
– tytuł pochodzi od Zbigniewa Herberta (warto poczytać jego poezję)
– raport piszę ja
– oblężone miasto to my
– nikt nikogo nie będzie czarował
– i co najważniejsze, żadna z opinii, która zostanie przedstawiona, nie będzie dotyczyć komputera jako np. doskonałego narzędzia do programowania czy pisania tekstów. Wszystko co zostanie napisane, jest jednostronne, tzn. widziane z punktu widzenia gier, gier i tylko gier!

Jest ostatni dzień grudnia 1991 roku, za kilkadziesiąt minut wypali w powietrze tu i ówdzie kilka milionów złotych (w postaci fajerwerków). Jest to więc najlepszy moment na podsumowanie tego co się zdarzyło w „grach” i w „komputerach” w przemijającym roku.

Na naszym krajowym podwórku na pewno wydarzeniem roku była ogromna eksplozja demograficzna Amigi, oraz druga – mniej widoczna, ale czy nie większa – IBM-a. Oczywiście wielu teraz mówi: „a nie mówiłem” – odpuśćcie sobie takich ludzi, bowiem równie dobrze mogli mówić cokolwiek innego i trafić. Wielu już się nacięto, obstawiając sukces rynkowy np. VIC-20, czy Spectrum +3. Wróćmy jednak do tematu – krachu, jakim skończyły się rozpaczliwe próby odsprzedawania 8-bitowców.

W najbliższym otoczeniu (rozsądnym) Polski, np. w Niemczech, dość pokaźnie wyłożyło się Atari ST, którego pozycja wydawała się jeszcze kilka lat temu niepodważalna. Dziś próżno chodzić po „dużych” sklepach komputerowych, wypatrując jakiegokolwiek modelu ST. Oczywiście, w firmach wysyłkowych kupić nadal można wszystko, nawet ZX-81 ale czy to o czymś świadczy? Przytoczę cytat z rozmowy z panią Patricią Hughes z Electronic Arts (firmy bardzo liczącej się na soft-rynku): „w ofercie mamy 27 programów na Amigę i 10 na ST”. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest najprawdopodobniej polityka firmy Atari, która wypromowała ST jako komputer dla muzyków i do DTP (DeskTop Publishing). Gry stanowią dodatek do całości niezłego komputera, ale na pewno nie są przyczyną, dla której ten komputer się kupuje.

Ciekawostką folklorystyczną jest fakt, że wielu posiadaczy małego Atari zmienia je właśnie na ST – czy naprawdę przywiązanie do nazwy firmy jest większe niż rozsądek, czy niechęć do nazwy Commodore nie jest przesadna? Ewentualną alteratywą dla upartych może być Atari STE FM z Blitterem i układem do generowania sampli.

Amiga to już inna historia – najlepiej sprzedaje się nadal model 500 (stosunkowo niska cena?). Pomimo dających się słyszeć tu i ówdzie głosów, że oprogramować Amigę to samobójstwo „bo wszystko w niej takie zbędnie udziwnione”, software pojawia się lawinowo. Przypuszczalnie już niedługo i do nas dotrze wtórna fala popularności Amigi, w postaci wzmożonego popytu na rozszerzenia pamięci – bez tego nie można mówić o poważniejszych zastosowaniach. W sklepach zachodnich spotyka się prawie wyłącznie model 500, model 1000 spadł z rynku chyba całkowicie, modele 2000 i wyżej są zbyt drogie dla zwykłego gracza.

IBM – czarny koń naszego rynku, został nareszcie odkryty przez programistów. Jak grzyby po deszczu pojawiać się zaczęły gry z taką grafiką i muzyką, że poprzednie dwa szesnastobitowce mogą jedynie zazdrościć i podśpiewywać sobie cichutko pod nosem to, co ich starszy brat śpiewa pełnym głosem. Do sukcesu IBM-a przyczyniła się niewątpliwie jego modularna struktura, tzn. jeśli dziś stać mnie na kupienie monochromatycznego monitora to nie znaczy, że za kilka miesięcy nie będę mógł pozwolić sobie na kartę graficzną SVGA z kolorowym monitorem i max. rozdzielczością. W IBM-ie z jego żadną częścią nie trzeba brać dozgonnego ślubu, wszystko można w dowolnej chwili rozszerzyć, poprawić, a zbędne części sprzedać. IBM PC przestał być „dużym komputerem, którego nikt nie ma”, jest to porządny, dobrze oprogramowany komputer również do gier, który przy okazji może jeszcze zrobić takie rzeczy, że „filozofom się nie śniło”.

Macintosh dopiero wchodzi na rynek i trudno coś wyrokować – jedno jest pewne – może stać się dużą konkurencją dla wszystkich.

Czas przejść do spraw bardziej przykrych – czyli do 8-bitowców. Długo wahałem się, czy i jak to napisać i choć wiem, że nie przysporzy mi to wielbicieli w niektórych kręgach, czas już kilka spraw powiedzieć wprost.
Po pierwsze – do niektórych osób nie może trafić, że „czasy nam się zmieniają”.
Po drugie – są oni przekonani, że ich upór uczyni cuda.
Po trzecie – nie zauważają, że są manipulowani przez…
Po czwarte – tylko sprytni potrafią przetrwać.
Po piąte – my swoje, a oni i tak lepiej wiedzą.
Po tym wstępie przejdźmy do analizy rynku „growego” oczywiście.

Amstrad – nie mam zdania, bowiem jest ich dość mało w Polsce, ale dość dużo w Anglii. Niewątpliwą zaletą tego komputera jest to, że do dziś robi się na niego nowe gry. Nie jest tego dużo, ale zawsze coś.

Spectrum – chyli się ku upadkowi podobnemu do Atari, przy życiu utrzymują go maniacy, zmuszający to maleństwo do rzeczy niemożliwych (liczne dema), od czasu do czasu pojawiają się gry. Liczy się na SAM-a Coupe, że stanie się on godnym następcą Trumienki, ale czy tak się stanie czas dopiero pokaże. Stanowi on na pewno jakąś alternatywę.

Atari – „tragedia polskiego rynku”. Komputer, który zalał nasz kraj, lub lepiej powiedzieć, że przelał się z przepełnionych magazynów, gdzie nie wiedziano co z nim robić. Komputer, który zmarł śmiercią naturalną na Zachodzie i odbyło się to bez prób reanimacji denata. Firma Atari zajęła się po prostu innymi produktami i „odpuściła sobie” małe Atari. W pierwszym okresie sytuacja była całkiem O.K. – przez jakiś czas trafiało do nas oprogramowanie „ze starych zapasów” – obecnie źródła wyschły, wielu postanowiło sprzedać swego pupilka i tu nastąpił krach – nikt nie chce tego kupić, szczególnie gdy się chce odzyskać włożone pieniądze. W ten sposób na naszych oczach komputer ten zestarzał się nie tyle fizycznie, co moralnie. Najlepszym przykładem niech będzie „test giełdowy” – na giełdzie przy ul. Grzybowskiej w Warszawie (największa giełda w Europie), na dwa tygodnie przed świętami udało się zastać dwóch „hackerów” – jeden kopiował na dyski, drugi na kasety.

Nie ma nowości, rodzime firmy kapią coś sporadycznie. Może pora odstąpić tę „myśl techniczną” dalej na wschód? My ze swej strony będziemy pisać o Atari tak długo/jak długo ten komputer będzie powodował zapotrzebowanie społeczne na informację.

Commodore – „najlepiej oprogramowany komputer świata” – opinia ta towarzyszy mu od lat i nie traci nic ze swej aktualności. Może to trochę przesada, ale jak powiedział mi pewien „hacker” (przepraszam – o tym gościu można z powodzeniem napisać HAKER), C-64 ma się coraz gorzej, tygodniowo przychodzi do niego już tylko po sześć dyskietek nowości (!!!). Może rzeczywiście świadczy to o jego rychłym upadku, ale… Jedno jest pewne, pewną przyszłość mają jedynie ludzie ze stacjami dysków. Skończyły się czasy, gdy gra miała 100-200 bloków, teraz operuje się liczbą dysków potrzebnych do zapisania całości. Nie-przekonani będą nadal karmieni powycinanymi kawałkami dobrych gier (tak dużymi, jak dużo uda się wyciąć z całości). By zwiększyć kontrast, przytoczę przykład: aby na dyskietkach Commodore zapisać tyle, ile „zużyto” na grę Wing Commander lI (jedna z fajniejszych na PC), należałoby zapchać ich ok. czterdzieści pięć!

Pragnę jeszcze zauważyć, że jako społeczeństwo „ubogie” przyzwyczailiśmy się do dwóch spraw:
– gry są „tanie” i kupuje się je “na setki”,
– sprzęt jest „drogi”, więc kupuje się to, co najtańsze, lub nie kupuje się go wcale.
Jak zareaguje rynek piracki na ustawę o prawach autorskich, trudno jeszcze dziś powiedzieć. Pewne jest, iż brak np. modemów jedynie utrudni nielegalny handel, a oficjalnie będzie można kupić programy na: IBM, Amigę, Atari ST, trochę na Commodore, może coś na Amstrada (choć to wątpliwe z uwagi na ograniczoność rynku) i praktycznie nic na resztę.

Z góry pragnę uprzedzić lawinę listów, która zwali się po opublikowaniu tego materiału, że wszystkie opinie zostały wysnute na podstawie ogromnej korespondencji, która przewija się co-dzień przez moje ręce; na podstawie wielu bytności tu i tam, oraz innych źródeł. Z miejsca gdzie siedzę, „można zataczać szersze horyzonty”. Nie chodziło mi o pognębianie jednych a promowanie drugich, lecz o chłodną ocenę skąd przybywamy, dokąd dążymy.

Waldemar Nowak

Top Secret 93/1 Amiga Legend of Valour

LEGEND OF VALOUR

Pecetowcy mogą być dumni z gier w stylu WOLFENSTEIN’a, ale czy Amigowcy mają na widok tego typu gier spuszczać wzrok i odchodzić ze wstydem? Otóż nie! Nareszcie i na Amidze ukazała się gra z grafiką trójwymiarową, widokiem w wielu kierunkach, nie tylko co 90 stopni, oraz z tzw. zooming’iem w czasie rzeczywistym. Miejscem akcji jest wyimaginowane miasto Mitteldorf. Ludzie żyjący w mieście mają swoje zajęcia, problemy. Podróżując po tym pięknym świecie mamy możliwość komunikowania się z innymi, znajdowania różnych przedmiotów, rzucania czarów, walczenia itd. Gra jest wielka, co można stwierdzić patrząc na mapę miasta (bardzo duża, mnóstwo lokacji). LEGEND OF VALOUR jest pierwszą, z planowanej serii, częścią. Autorzy gry zapowiadają, że następne części będą bardziej rozbudowane i do tego będą miały około dwanaście razy szybszą grafikę, Gra niesamowicie wciąga, jest bardzo dobrze zrobiona i jest czym się pochwalić przed Pecetowcami.

EMILUS

Komputer: Amiga
Pierwsze wrażenia: * * * * *

Bajtek 5/93 PEGASUS konsola do gier

Tekst z Bajtka 5/93:

Bajtek 5/93

CO JEST GRANE

PEGASUS konsola do gier

Parę miesięcy temu dziesięcioletni brat mojej żony chciał pokazać mi swoją nową grę. Bartosz ma zestaw Commodore, więc byłem przekonany, że chodzi o grę na C-64. Zdziwiłem się bardzo, gdy zobaczyłem tajemnicze pudełko dołączone do telewizora. Spytałem: dlaczego bawisz się grą telewizyjną, gdy w pokoju obok stoi komputer? “Dlatego, że oryginalne gry trudno zdobyć, a poza tym konsola jest, fajniejsza”. Chłopiec wspominał mi jeszcze o możliwości wymiany gier z kolegami lub o wypożyczeniu.

Po bliższym zapoznaniu się z “tajemniczym pudełkiem” stwierdziłem, że jest to konsola do gier standardu Nintendo. Gry telewizyjne tego systemu odniosły wielki sukces np w Stanach Zjednoczonych, postanowiłem więc zbadać skalę tego zjawiska w Polsce. Po kilku wizytach w sklepach ze sprzętem audio-video moje zdziwienie nie miało granic. Wszędzie można było kupić wspomniane urządzenia oraz specjalne kasety z grami. W tym miejscu Czytelnik Bajtka może się zdziwić, dlaczego opisujemy grę telewizyjną? Powód jest prosty: urządzenie to staje się coraz bardziej popularne i jest wymarzonym prezentem dla dzieci. Chcielibyśmy przed Dniem Dziecka nieco bliżej przedstawić ten, “komputer do gier”. Dzięki BobMark mogliśmy przetestować zestaw PEGASUS MT-777DX. Jest to typowe urządzenie pozwalające na używanie kaset z grami w systemie Nintendo.

ZESTAW

W pudełku znajdujemy konsolę do gier, dwie manetki (zwane z angielska joystickers’ami), zasilacz, kasetę (ang. cartridge) z grami oraz kable połączeniowe do telewizora. Sama konsola posiada nowoczesną linię i wygląda estetycznie. Na wierzchu, pod klapką znajduje się gniazdo na kasety, wyłącznik zasilania oraz przycisk Reset. Obok gniazda znajduje się dźwignia do wyjmowania kaset. Z przodu konsoli umieszczono trzy gniazda: dwa do manetek oraz jedno do podłączenia joysticka lub pistoletu. Z tyłu są wyjścia pozwalające na podłączenie konsoli do monitora lub telewizora. W obudowie wykonano specjalne wycięcia tworzące kieszenie do wstawienia manetek. Stanowi to duże ułatwienie w przechowywaniu całego zestawu. Manetka swym wyglądem nie przypomina standardowego joysticka. Jest to płaska tabliczka z przyciskami. Największy w formie krzyżyka, służy do poruszania postaciami w grach. Na obu manetkach są jeszcze dwa przyciski oznaczone “A” i “B” oraz ich odpowiedniki “Turbo”. Te ostatnie służą np, do szybszego strzelania, lub tzw. “autofire”. Ponadto manetka oznaczona cyfrą “1” posiada dwa dodatkowe przyciski “START” oraz “SELECT” przeznaczone do uruchamiania gier. Do konsoli dołączony jest kabel do odbiornika telewizyjnego i specjalny rozgałęziacz. Rozgałęziacz, zwany też zwrotnicą, jest pomocny wtedy, gdy nie chcemy ciągle przełączac wtyczek antenowych. Przełącznikiem można wybrać, czy telewizor ma odbierac sygnał z anteny, czy z konsoli.

PODŁĄCZENIE I UŻYTKOWANIE

Z uruchomieniem gry nie miałem żadnego kłopotu. Zgodnie z instrukcją odpowiednio połączyłem wszystkie części. Następnie włożyłem kasetę z grą, włączyłem zasilanie, dostroiłem telewizor i mogłem przystąpić do zabawy. Obrazy na ekranach telewizora i monitora są poprawne. Używając monitora uzyskujemy jednak wyższą jakość odbioru. Celowe jest, aby odbiornik telewizyjny był wyposażony w system PAL, ponieważ w takim pracuje konsola. Długość kabli (prócz kabla od zasilacza) pozwala na zajęcie miejsca w bezpiecznej odległości – do 2,5 metra od telewizora. Posługiwanie się płaską manetką jest wygodne. Trzymając ją w obu rękach, kciukiem lewej można sterowac ruchem postaci w grach, a kciukiem drugiej wygodnie operować przyciskami. Wkładanie kaset z grami jest proste, specjalny kształt i wycięcia w obudowie uniemożliwiają złe włożenie. Przy wyjmowaniu bardzo pomocna jest wspomniana już dźwignia wysuwająca. Programy uruchamia się za pomocą przycisków “START” i “SELECT” z pierwszej manetki. Użycie przycisku Reset wskazane jest wtedy, gdy chcemy zainicjować grę. Zestaw “Pegasus” posiada wiele zalet, nie jest jednak wolny od wad. Pierwszą z nich jest zbyt krótki kabel do zasilacza. W praktyce oznacza to, że zmuszeni będziemy do korzystania z przedłużacza, eżeli nie ma w pobliżu żadnego gniazdka. Drugim mankamentem jest brak sygnalizacji włączonego zasilania. Jest to istotne, ponieważ przed każdą zmianą kasety z grą, należy zasilanie wyłączyć.

GRY

Wszystkie gry dostępne są na specjalnych kasetach zwanych kartridżami. Do zestawu dołączony jest jeden ze 168 pozycjami. Wśród nich są gry takie jak: Tetris, Arkanoid, Galaxian, Pac Man, Mario Bros, czy Donkey Kong. Zwolenników ułatwień na pewno ucieszą pozycje będące wersjami “nieśmiertelnymi” gier. Jeżeli będziemy chcieli pobawić się w inne gry, to musimy kupić nowe kasety. iestety, prawie wszystkie zawierają tylko jedną grę. Rekompensatą może być fakt, że oferta jest duża, tytuły są atrakcyjne, a zabawa przy każdym gwarantowana. Gry sprzedawane są bez żadnych opisów, bo ich uruchomienie jest proste, a akcja oczywista. Jednak znalazłem kilka gier, do których przydałyby się choćby trzy zdania instruktażu.

CO JEST W ŚRODKU?

Po otworzeniu obudowy zobaczyliśmy płytkę z paroma układami scalonymi. Nasi najwięksi eksperci orzekli, że odnaleźli tam “jakiś” procesor ośmiobitowy (prawdopodobnie potomek 6502), układ zarządzający grafiką i dźwiękiem oraz 2 KB pamięci RAM. To wszystko. Rozdzielczość grafiki szacujemy na około 300*200 punktów oraz 16 kolorów dostępnych z większej palety. Dźwięk jest podobny do uzyskiwanego z trójkanałowego układu AY-3-8912. Jeżeli konsola się popsuje, nie należy jej naprawiać samodzielnie. Oprócz rocznej gwarancji dystrybutor zapewnia serwis pogwarancyjny.

PERYFERIA

Wspomniałem na początku, że z przodu konsoli znajduje się jeszcze jedno gniazdo. Można do niego podłączyć sprzedawany oddzielnie pistolet “Casel” lub joystick “Cobra I”. Joystick ułatwia sterowanie postaciami w grach i jest alternatywę dla tych, którzy nie lubią manetek. Pistolet jest wykorzystywany przez trzy gry z załączonej kasety. Gry napisane są w taki sposób, że strzelamy do ładnych kolorowych obrazków, a nie do migających punktów. Zabawa jest przy tym doskonała. Układ fotooptyczny pistoletu tak skonstruowano, aby nie trzeba było regulować kontrastu w telewizorze. Jeśli ktoś lubi strzelać, to polecam zakup gry “Operation Wolf”, która działa z wymienionym urządzeniem.

ZABAWA, EDUKACJA, ZABAWA

Konsola “Pegasus” już z założenia jest familijna. Wiele gier pozwala na rywalizację dwóch osób, co zawsze stanowi dobrą rozrywkę. Proszę się nie dziwić widząc grającego wnuczka i babcię! Gry są ciekawe, posiadają ładną grafikę i animację. Do dźwięku można przywyknąć, ponieważ nie jest najgorszy. Obsługa urządzenia jest bardzo prosta i nie wymaga znajomości elektroniki. Czy opisywana konsola posiada walory edukacyjne? Dla każdego oczywiste jest, że gry wyrabiają refleks oraz zręczność. Często bawiąc pozwalają poznać nieznane. Kupując odpowiednie gry można jeszcze kształcić spostrzegawczość, czy myślenie strategiczne. Rodzice grając ze swoim dzieckiem mogą jeszcze bardziej zacieśnić swoje kontakty. Ale bez przesady: gry są do zabawy. Standard Nintendo powoli przyjmuje Się w Polsce. Wiele dzieci chciałoby łatwo uruchomić grę i bawić się. Konsole takie, jak “Pegasus” umożliwiają to. Nie trzeba znać się na komputerze, klawiaturze itp. wystarczy włożyć grę i można szaleć. W chwili obecnej w sprzedaży dostępnych jest około trzysta kaset z różnymi grami. Będziemy się starali sukcesywnie je opisywać na łamach Top Secretu.

MACIEJ BROMBA PIETRAŚ

ZALETY:

  • zgodność z Nintendo
  • estetyczne wykonanie
  • łatwość obsługi
  • ładna grafika i animacja

WADY:

  • krótki kabel od zasilacza
  • brak diody sygnalizującej zasilanie
  • brak opisu do załączonych gier

SŁOWNICZEK:

NINTENDO – japońska firma, która zyskała sławę przez produkcję elektronicznych zabawek, a zwłaszcza gier. N. to również standard popularnych gier telewizyjnych.

CARTRIDGE (czytaj: kartridż) tu: kaseta z pamięcią ROM, w której zapisany jest program (gra). C. wkłada się w odpoga wiednie złącze konsoli, dzięki czemu możliwe jest natychmiastowe wykorzystanie zapisanych na nim informacji.

KONSOLA – tu: urządzenie bez klawiatury umożliwiające uruchamianie np. na ekranie domowego telewizora gier komputerowych.

KONSOLA DO GIER PEGASUS

wymagania sprzętowe: telewizor z systemem PAL lub monitor

parametry kaset: standard Nintendo (ścięte przednie krawędzie obudowy, 30-stykowa szyna krawędziowa)

dystrybutor: BobMark International Sp. z o.o. 01-034 Warszawa, ul. Smocza 18 tel/fax 380502, tel. 380569

cena detaliczna: 1250000 zł